niedziela, 28 grudnia 2014

Prawdziwa historia mojego odżywiania :)

Dzisiaj będzie trochę inny post. To co w nim będzie nie wszystkim może się spodobać, ale wyjaśnię tu wszystko. Może dzięki ktoś kto przeczyta ten post i dopiero wchodzi w takie coś w czym ja już popłynęłam, w porę się opamięta. Nie chce żeby ten post był jakiś hmmm tragiczny i nie chcę również żeby wzbudzał w Was oburzenie. Po prostu opiszę tutaj historię swojego odżywiania/odchudzania :)




To co teraz napiszę głupio zabrzmi, ale wydaje mi się, że zaczęłam się odchudzać od zerówki. Pamiętam jak odchudzała się wtedy moja starsza siostra. Zaczęłam chyba wtedy robić brzuszki i skakać na skakance. Wtedy zaczynałam też powoli zmieniać swoje nawyki żywieniowe (na pewno nie na lepsze). Oczywiście mama nic o tym nie wiedziała.

Odchudzałam się przez całą podstawówkę. Pamiętam, że były takie tygodnie, że nie jadłam prawie nic. Miałam na to swoje sztuczki, ale nie chce tego opisywać. Po tygodniu szczęśliwa stawałam na wagę i faktycznie kilogramy leciały. Nawet 3 tygodniowo. Tylko po tym tygodniu byłam taka głodna, że rzucałam się na wszystko. Wpadałam po prostu w taki wir. Byłam w stanie kupić sobie całą reklamówkę słodyczy i zjeść ją po kryjomu. . Zawsze miałam kompleksy chociaż jak teraz oglądam zdjęcia z podstawówki to byłam szczupła.
Pamiętam jak była wycieczka w góry na koniec szóstej klasy. Chodziliśmy całe dnie po górach, a ja super mądra też starałam się jeść jak najmniej, ale śniadania i objadokolacje jadłam normalnie. Po tym wyjeździe wszystko było na mnie za duże, a ja znowu zaczęłam się obżerać w nienormalny sposób.

Gimnazjum to wgl był czas kiedy najwięcej kombinowałam. Zaczęłam kupować sobie jakieś herbaty odchudzające, do tego bardzo, bardzo dużo ćwiczyłam i mało jadłam. Po pewnym czasie po nawet najmniejszym wysiłku zaczynała lecieć mi krew z nosa. To było okropne, bo poszłam z psem na spacer i nagle widzę krople krwi. Raz pojechaliśmy na basen i tam zaczęła dość mocno lecieć ta krew wtedy zajęli się mną ratownicy. Zapytali się co dzisiaj jadłam i nie okłamywałam ich. Tego dnia nie zjadłam prawie nic. Powiedziałam, że mi się nie chciało. Gdy wsiedliśmy moja starsza siostra wiedziała już o co chodzi, wszyscy się patrzyli i kazali mi zjeść ciastka, które kupili jak jechaliśmy na ten basen. Na początku miałam takie zahamowanie, ale później stwierdziłam, że może to jednak dobrze. Ale wtedy tak samo jak zawsze po odstawieniu diety - po prostu zaczęłam się objadać. Wtedy byłam w stanie zjeść więcej niż tata. Mama się cieszyła, że przecież jak tyle jem to nie jestem żadną anorektyczką i bulimiczką.

W drugiej klasie gimnazjum zaczęłam mieć najgorsze myśli. Wywnioskowałam, że nie chudnę przez te napady obżarstwa, a w tygodniu kiedy jem bardzo mało jest spoko. A że nie potrafiłam wygrać z tym objadaniem się, postanowiłam, że będę w te dni wymiotować to. Kiedy nie zjadłam aż tak dużo nie dałam rady wymiotować. Wszystkie sposoby nie działały, więc co ja robiłam? Mimo, że już i tak byłam przejedzona wpychałam jeszcze więcej jedzenia. Wtedy już samo z siebie było mi nie dobrze. I pamiętam to dokładnie jak kładłam się spać, tak źle się czułam, że nie spałam do bardzo późna, aż wreszcie miałam takie odruchy wymiotne. Wtedy leciałam do toalety, wymiotowałam. Myłam zęby i zadowolona kładłam się spać. Po prostu jak to pisze to sama nie mogę się nadziwić jaka byłam głupia. Na szczęście wtedy obejrzałam film o bulimiczce, nie pamiętam niestety tytułu, który tak mną wstrząsnął. Nie zdawałam sobie sprawy, że wiele rzezy robię identycznie, jak te dziewczyny, chociaż nigdy nie wiedziałam jak zachowują się anorektyczki i bulimiczki. Wtedy opamiętałam się i przestałam wymiotować i zaczęłam jeść normalnie. Ale moje "normalne" jedzenie zazwyczaj trwało 2 dni, potem to samo co zawsze i tak w kółko. Ale byłam zadowolona, bo przecież nie mogłam być bulimiczką, bo nie wymiotowałam, ani anorektyczką, bo miałam te napady. No i tak wyglądało moje odżywianie do końca gimnazjum. Robiłam to bardzo umiejętnie i nikt nie zauważał, że jednak mam z tym problem. Ja sama nawet nie widziałam żadnego problemu w tym co robiłam.
No i od września chodzę do pierwszej klasy liceum. Przez przypadek natrafiłam na artykuł o BED (Binge Eating Disorder). - zaburzenie odżywiania. Istotą jest utrata kontroli nad wielkością przyjmowanych pokarmów.

Kryteria diagnostyczne


  • jedzenie przez pewien czas (ok 2 godziny) dużych ilości pokarmów, więcej niż to się zdarza większości osób w podobnym przedziale czasu i podobnych okolicznościach
  • utrata kontroli nad jedzeniem podczas epizodu
Epizody jedzenia są skojarzone z co najmniej trzema objawami:

  • z jedzeniem szybciej niż normalnie
  • z jedzeniem aż do uczucia dyskomfortu
  • z jedzeniem większych ilości pokarmów niż to wynika z głodu
  • z jedzeniem samotnie ze względu na przeżywanie zakłopotania z powodu ilości przyjmowanych pokarmów
  • z przeżywaniem po epizodzie niezadowolenia z siebie, obniżonego nastroju, poczucia winy
Epizody objadania występują średnio przez 2 dni w tygodniu w ciągu pół roku.
Epizody nie łączą się z regularnie występującymi niewłaściwymi zachowaniami kompensacyjnymi i nie występują w przebiegu bulimii lub jadłowstrętu psychicznego

źródło Wikipedia


Tak więc uświadomiłam sobie, że jednak mam problem. Stwierdziłam, że muszę zacząć naprawdę normalnie jeść. I co? Mimo naprawdę najszczerszych chęci nie potrafiłam. Nie wiedziałam jak jedzą ludzie bez żadnych zaburzeń. Nie wiedziałam ile mam jeść, bo nie czuje głodu jako takiego. 

Jednak na szczęście od kilku tygodni jem już normalnie. Tak, naprawdę normalnie, bo powiedziałam o wszystkim mojej rodzinie i sama również uświadomiłam sobie, jakie ja robiłam głupotę.

To już cała historia. Musiałam o tym napisać, nawet tak dla siebie. Faktycznie, dopiero teraz po napisaniu tego cało postu wiele rzeczy mi się rozjaśniła. Na szczęście teraz jestem już na tej dobrej drodze. Może będę wrzucała zdjęcia posiłków, abyście również mogli mi doradzać. :)

wtorek, 23 grudnia 2014

Święta :)


Hej, hej! :)

          W końcu mam trochę, a raczej dość sporo wolnego czasu. Teraz czuje, że było mi to bardzo potrzebne. Uwielbiam świąteczną atmosferę, słuchanie kolęd i piosenek. Niektórzy uważają, że jest to sztuczne, jednak ja robię wszystko szczerze i myślę, że przydaje się właśnie taki czas na to aby sobie wszystko spokojnie przemyśleć i zastanowić się nad swoim życiem. Tak, to było takie głębokie ;)

          Dzisiaj piekliśmy piernik i makowce. Od podjadania i wgl od jedzenia jestem już strasznie pełna. Obiecałam sobie, że w te święta się nie będę przejadać, ale jak widać nie wyszło mi. Ogólnie tak sobie uświadomiłam, że jeszcze nigdy na żadnej diecie nic nie schudłam. To też muszę przemyśleć :)

         Jak pewnie wszyscy uczniowie już wiedzą - zbliża się koniec semestru. Nie chce za dużo pisać o szkole, jednak powiem tylko, że jestem bardzo usatysfakcjonowana moją średnią. Chciałabym w przyszłości studiować medycynę, jednak nie chce się tak na to nakręcać i zamykać na resztę kierunków, ponieważ jeżeli nie zdam tak dobrze matury to pójdę po prostu na coś innego. Nie chce po prostu się wtedy załamywać. Mam nadzieję, że za 2,5 roku będę mogła Wam się pochwalić, że dostałam się na medycynę. Dobra, już koniec o szkole. :)

         Wczoraj cały dzień czytałam "Na końcu tęczy". Na jej podstawie powstał film "Love Rosie", który w tej chwili jest w kinach. Książka, bardzo mi się podobała i jeżeli film będzie chociaż w połowie taki dobry to będę szczęśliwa. Gdy wczoraj o 12:00 w nocy skończyłam tę książkę poczułam pustkę i ogólnie byłam zasmucona, jednak wszystko sobie przemyślałam i stwierdziłam, że dużo się dzięki niej nauczyłam. Polecam wszystkim tę książkę, a filmu jeszcze nie obejrzałam, więc nie będę nic na ten temat pisał.

         Mam już pewne plany na sylwestra. Nie jest to szczyt moich marzeń, jednak jeszcze do niedawna nie miałam jeszcze żadnych planów także i tak jestem zadowolona. :)

         Nie będę też wymyślała żadnych postanowień noworocznych, bo jeszcze nigdy nie udało mi się ich spełnić. Mam po prostu nadzieję, że 2015 rok będzie dla mnie łaskawy, ale wiem także, że samo nic się nie dzieje i ja sama też będę musiała się o to postarać. 

         Ojeju, strasznie się rozpisałam, ale miałam Wam dużo do powiedzenia. 

Jutro Wigilia, a ja już dzisiaj Wam życzę spokojnych świąt. Miejcie czas na to, aby w tym całym zamieszaniu zamieszaniu zatrzymać się na chwilę i pomyśleć nad swoim życiem. Ale też nie zamartwiajcie się, ponieważ to i tak nic nie daje. Pamiętajcie, że nigdy nie jesteśmy sami i zawsze znajdą się osoby, które za wszelką cenę chcą naszego szczęścia. No i oczywiście zapomniałabym - Bogatego Gwiazdora i szczęśliwego Nowego Roku! Trzymajcie się :*


sobota, 22 listopada 2014

Zakupy! ;)

Hej, hej :) U mnie wszystko w jak najlepszym porządku. Na szczęście wszystko się ułożyło i wreszcie mam czas na to aby zająć się tym co lubię robić czyli pisaniem na blogu. 
Jak już pewnie doskonale wiecie święta zbliżają się wielkimi krokami. Właśnie słucham mojej play listy z piosenkami świątecznymi, jestem owinięta kocem i piję gorącą herbatkę. Jak ja kocham takie leniwe soboty. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że na święta będę miała łącznie 18 dni wolnego. Oj jak ja nie mogę się tego doczekać. 
Ostatnio zaczęłam oglądać dość sporo filmów. Jednym z nich był "Pamiętnik". Chyba jeden z najlepszych filmów ever! Polecam wszystkim, którzy lubią takie romansidła :)

Ostatnio w Rossmannie była promocja 1+1. Czyli można kupić dwa kosmetyki w cenie jednego. Oczywiście skorzystałam z tej promocji. Niżej znajdziecie zdjęcia i ceny, chociaż nie wszystkie dokładnie pamiętam.













































 Perfumy "adidas" kupiłam wczoraj w Biedronce. Kosztował 14,99zł. Ostatni w zielonej buteleczce kupiłam w Rossmannie, ale miał on już od początku zepsuty ten dyfuzor czy jak to się tam nazywa i wgl wylewał się z opakowanie. Dlatego przerzuciłam się na Biedrę ;)




 Koleją rzeczą jest płyn micelarny z Garniera. Kosztował chyba 15zł, a kupiłam go w Hebę. Skusiłam się na niego, ponieważ wiele osób go polecało. Zobaczymy jak się sprawdzi.






W Hebe kupiłam również pędzel do pudru. Kosztował jeżeli się nie mylę 25zł, ale używałam go już parę dni i moim zdaniem świetnie się sprawdza :)



Na promocji, która była w Rossmannie kupiłam puder z Rimmela " Stay Matte" i podkład również z tej samej serii. Zapłaciłam za to 26zł, ale nie pamiętam już co było droższe.








 W Biedronce wczoraj kupiłam antyperspirant z Nivea za 8 albo 9 zł. Muszę przyznać, że pięknie pachnie.





 Już dość dawno kupiłam tuż do rzęs Mybeline Rocket Volum. Kosztowała chyba 30zł i nie piszę nic więcej, bo niedługo recenzja :)






 Wczoraj też wybrałam się na rynek i kupiłam takie grube podkolanówki za 15zł. Powiem szczerze, że jestem bardzo zadowolona z tego zakupu ;)




 I to już wszystko :) Zaraz idę trochę posprzątać, a później będę się uczyć. Miłego weekendu!











niedziela, 9 listopada 2014

QueenHelen, Maseczka Miętowa z glinką

Hej :) Mojego posta rozpocznę od pytania, które ostatnio bardzo często przychodzi mi na myśl - dlaczego ten czas tak szybko płynie? Dopiero niedawno szłam do liceum i pisałam Wam jak to się boje itd, a już chodzę tam trzeci miesiąc. W tym miesiącu czekają mnie ostatnie prace klasowe w tym semestrze z połowy przedmiotów. Niedługo święta, a przecież wydaje się że ostatnie Boże Narodzenie było wczoraj. No ale trudno. Z jednej strony mogę się cieszyć, że niedługo wakacje :D Jednak z drugiej strony przeraża mnie myśl, że jestem już prawie dorosła.
A co u mnie?  Szkoła faktycznie narzuciła dość wysokie tempo. Aby mieć w miarę oceny na prawdę potrzebna jest dyscyplina, systematyczność i co najważniejsze - cierpliwość. Podobno liceum to najlepszy czas. Na razie jeszcze się o tym  nie przekonałam. Zobaczymy. Mój każdy dzień wygląda mniej więcej tak: budzę się o 5:30, jadę na przystanek, szkoła, biegiem na dworzec, powrót do domu, obiad, dalsza nauka ;)

A dzisiaj przygotowałam dla Was moją ocenę maseczki. W ostatnim poście pisałam o mojej wizycie w salonie kosmetycznym. Tam miałam nakładaną na twarz tę właśnie maseczkę, bardzo mi się spodobała, więc postanowiłam, że sobie ją kupię. Znalazłam ją w aptece i za 226,8 g zapłaciłam 26zł :)







Maseczkę nakładam co dwa, trzy dni. Najpierw robię peeling. Od razu po nałożeniu skóra trochę szczypie. Ja to odbieram jako pozytyw, ponieważ wiem, że wtedy coś się dzieje :)  Mam ją na twarzy około 20 minut. Łatwo się ją rozsmarowuje i zmywa. Odkąd zaczęłam jej używać skóra się o wiele mniej przetłuszcza. Zawsze jak rano wstawałam cała się świeciłam. Teraz tak nie jest. Wypryski, które już powstały bardzo szybko znikają. Jej zapach przypomina trochę zapach pasty do zębów. Nie zauważyłam żadnych negatywnych cech :) Polecam tę maseczkę dla osób, które mają problematyczną cerę.

Postaram się już niebawem coś napisać :)

niedziela, 19 października 2014

Wizyta u kosmetyczki/Peeling kawitacyjny i prądy darsonwala

Hej :) Jak ja się stęskniłam za pisaniem tutaj i czytaniem Waszych postów. Niestety wróciłam tylko na chwilę, ponieważ już patrzy na mnie z biurka sterta książek. No ale nie będę narzekać. Sama wybrałam liceum o profilu biologiczno-chemicznym.

W zeszły wtorek i piątek byłam u kosmetyczki, czyli u mojej siostry. :D Wszystkie zabiegi o których Wam tutaj opowiem miałam robione za darmo, a zapomniałam zapytać się o cenę. Myślę jednak, ze te zabiegi nie są jakoś bardzo drogie. 

Może napiszę wszystko po kolei:

1. Demakijaż
2. Tonizowanie
3.  Peeling enzymatyczny
4. Maseczka oczyszczająca z zielonej glinki i mięty
5. Tonizowanie
6. Peeling Kawitacyjny
7. Tonizowanie
8. Prądy darsonwala
9. Maseczka łagodząca aloesowa
10. Tonizowanie

Nie będę opisywać tych oczywistych punktów, chyba, że chcecie dowiedzieć się jak wszystko dokładnie wygląda, to wtedy piszcie w komentarzach :)

PEELING KAWITACYJNY



Przyrząd do tego peelingu wygląda tak jak na zdjęciu. Jednak działa tylko gdy skóra jest mokra, dlatego kosmetyczna powinna cały czas przecierać twarz mokrym wacikiem.
Zabieg trwa około 10min, jest bezbolesny. Polega na "jeżdżeniu" po twarzy tą "szpatułką". Wtedy zachodzi reakcja z wodą i robią się pęcherzyki, które pękając mają oczyszczać nasze buźki. Czasem widać jak niektóre zanieczyszczenia wychodzą.

Informacje ze strony http://beautymill.pl/twarz/oczyszczanie/peeling-kawitacyjny/:

WSKAZANIA DO PEELINGU KAWITACYJNEGO
  • skóra trądzikowa i tłusta, zanieczyszczona także naczyniowa, wrażliwa ,cienka
  • skóra wymagająca rewitalizacji, ze zmarszczkami, sucha, zrogowaciała
  • skóra wymagająca rozjaśnienia, cera palacza
EFEKTY PEELINGU KAWITACYJNEGO
  • oczyszczenie skóry z zaskórników, toksyn, łoju,odblokowanie ujść gruczołów łojowych
  • usunięcie martwego naskórka i wygładzenie skóry
  • rozjaśnienie i nawilżenie
  • poprawa kolorytu poprzez pobudzenie mikrokrążenia i metabolizmu komórkowego

PRĄDY DARSONWALA


Cały zabieg polega na tym, że kosmetyczka "jeździ" nam po twarzy taką szklaną "łyżką" (nie wiem jak to nazwać). Możemy poczuć lekkie mrowienie i pieczenie i poczuć zapach ozonu. Darsonwalizacja jest pomocna w leczeniu łojotoku.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I teraz najważniejsze czyli EFEKTY:
I powiem szczerze, że nie zauważyłam żadnych pozytywnych efektów. Może dwa zabiegi to za mało. 
Na razie moja skóra jest w opłakanym stanie. mam nadzieję, że to jest efekt takiego oczyszczenia. Ale raczej wątpię, że pogorszenie nastąpiło od tych zabiegów, ponieważ na plecach też wyskakują mi takie bolące gule. I podobne bolące krosty wyskakują mi na twarzy. Chyba hormony mi szaleją. 
Ja już więcej nie będę chodziła na te zabiegi, bo po prostu szkoda mi czasu, ponieważ wszystko razem trwa około 3 godzin, a efektów żadnych nie widzę. Może każda skóra reaguje inaczej.

Ale przy okazji podpytałam się kosmetyczek pracujących w tym salonie o pielęgnacje twarzy. Powiedziały, że większość "kaszki" bierze się od tego, że nie używamy toników, że faktycznie glinka ma zbawienny wpływ na skórę trądzikową i że odpowiednie wyciśnięcie "pryszcza" jest lepsze od nic nie robienia z nim. 

Oczywiście jeszcze więcej opowiadały, jednak zapomniałam już o niektórych rzeczach.

To do następnego razu :*

niedziela, 14 września 2014

Zakupy :)

Cześć! :D Piszę do Was pomiędzy uczeniem się 120 słówek z angielskiego i mapy politycznej całego świata na geografie :)))) 
Rok szkolny zaczął się już na dobre, więc trzeba się spiąć, aby na koniec roku być z siebie dumnym :)
Nie ma co narzekać. 
Ubrania, które Wam pokazuje, to rzeczy zakupione w "chińskim sklepie". Wszystkie bluzki kosztowały około 50zł, niestety nie powiem Wam dokładnie, ponieważ kupiłam je już jakiś czas temu n\i nie pamiętam dokładnie ich cen.












Na zdjęciach wyglądają one na bardzo duże, jednak to są rozmiary M ;)

A na zdjęciu poniżej znajduje się spóźniony prezent urodzinowy od mojej przyjaciółki :)



Krem do stóp, peeling i bibułki matujące.

I to by było na tyle. Życzę miłego tygodnia :)

http://www.youtube.com/watch?v=RjzujFoWxY8

sobota, 13 września 2014

Wyjaśnienia :)

Hej :) Jak już zauważyłyście lub nie, coraz rzadziej dodaje cokolwiek na bloga. Jest to głównie spowodowane brakiem czasu. 2 tygodnie temu rozpoczęłam naukę w jednym z najlepszych liceów w moim mieście i nie ukrywam, że jest ciężko. Wybrałam profil biologiczno-chemiczny :)

W przyszłości chciałabym zostać lekarzem, a wiem, że nie jest łatwo dostać się na takie studia. Zdaję sobie sprawę również z tego, że będą momenty zwątpienia i bezradności. Już nie raz od początku roku szkolnego się zdarzyły. Nauczyciele od samego rozpoczęcia straszyli nas, że będzie ciężko, że zdarzą się nieprzespane noce itp. I gdy słyszałam to któryś raz z rzędu, na kolejnych lekcjach od różnych nauczycieli, to miałam po prostu łzy w oczach. Autentycznie. Ale mi to pomogło :) Oczyściłam wtedy swoje myśli. Pierwsza panika minęła i teraz jest już w miarę dobrze.

U nas w liceum jest obowiązkowy basen. Nie mówię, że jestem z tego powodu jakaś bardzo szczęśliwa, ale nie narzekam. Osoby w klasie są bardzo w porządku, więc myślę, że przeżyję te lata w miłym towarzystwie ;)

Co ja tu jeszcze chciałam napisać...?
Posty na pewno przez jakiś czas będą pojawiać się bardzo sporadycznie lub wcale ;/
Muszę sobie wiele rzeczy poukładać, ale dam radę. Muszę.

Ogólnie na PP rozwiązujemy różne quizy, które maja nam pomóc odkryć i poznać samych siebie. I powiem szczerze, że nie podoba mi się mój charakter. Nie chce taka być :D

No i to wszystko, mam nadzieję, że u Was lepiej się dzieje niż u mnie. Powodzenia :*




czwartek, 21 sierpnia 2014

UNDER TWENTY, anti acne, multifunkcyjny antybakteryjny krem BB

Cześć! :) Pogoda na dworze coraz bardziej jesienna. Zaczyna mi już powoli brakować słoneczka :( No ale nic. Jakoś przeżyję. 
Nie mogę uwierzyć, że do szkoły zostały niecałe dwa tygodnie. W tym roku idę do liceum i nie ukrywam, że trochę się boję. Zastanawiam się jak to będzie. Mam nadzieję, że znajdę jakiś normalnych znajomych :)
Nie no, musi być dobrze. Zaraz zrobię też zdjęcia i napiszę taki "Back to school".

Dzisiaj ogólnie mam jakiegoś doła, ale nie chce Was tym zamęczać. :))))

Już jakiś czas temu kupiłam mój pierwszy krem BB. Kosztował około 10zł w Rossmannie.



Krem bardzo ładnie kryje. Ja nie potrzebuje aż takiego wielkiego kamuflażu, więc dla mnie jest ok. Nie wiem jak sprawdziłby się u osób z większymi problemami.
Krem nawilża twarz, jednak z matowaniem nie ma nic, kompletnie nic wspólnego. Po posmarowaniu nim świecę się jak latarnia ;) Nawet na polikach, na których mam cerę normalną. Jeżeli nie miałabym pudru, to w życiu nie wyszła bym pomalowana tym kremem z domu. Jednak z pudrem już jest wszystko OK.






Opakowanie jest dość duże, a krem dodatkowo jest bardzo wydajny. Faktycznie nadaje równomierny koloryt i kolor jest naturalny. 
Ogólnie jestem bardzo na tak i na pewno kupię kolejne opakowanie :) Na szczęście krem mnie nie zapycha, więc za to wielki plus.

Niestety jeżeli czasem pojawiają mi się suche skórki, to on je podkreśla ;/ Ale rzadko u mnie pojawia się taki problem, ponieważ mam cerę mieszaną. czasami na nosie po kuracji Isotrexem skóra mi się trochę łuszczy.

A Wy miałyście ten krem? :)


środa, 20 sierpnia 2014

Zakupy - nowa kurtka :)

Wczoraj byłam z przyjaciółką na zakupach. Było tyle ładnych ubrań, ale ja miałam w planach kupić tylko kurtę. No i kupiłam. :D Na prawdę mi się podoba i nie żałuję. Napstrykałam pełno zdjęć, wybaczcie mi to.
Dzisiaj mniej pisania, a więcej oglądania. ;)








Nowa dieta :)

Hej :) Tak jak w tytule postanowiłam, że zacznę stosować dietę. Nie, nie poddałam się na zwykłym odchudzaniu, jednak nie widzę po nim żadnych efektów. W moim przypadku po prostu nie działa takie coś. Próbowałam już wiele razy nie jeść słodyczy, ćwiczyć itp. itd, ale niestety to nic nie daje. 

Jeszcze nigdy nie stosowałam żadnej konkretnej diety typu Dukana, Kopenchaska ( czy jak to się pisze :D ), 3D chili. Jednak teraz przechodzę na dietę DĄBROWSKIEJ, która jest moim zdaniem "najnormalniejsza". Polega ona na tym, że przez pierwsze 2,3 a nawet 4 tygodnie jemy tylko:
WARZYWA NISKOSKROBIOWE z gatunków:
  • korzeniowe (np. marchew, buraki, rzodkiew)
  • kapustne (np. kalafior, brokuły)
  • cebulowe (np. cebula, por)
  • liściaste (np. sałata, wszelkiego rodzaju zioła)
  • dyniowate (np. kabaczek, ogórki)
  • psiankowate (z wyjątkiem ziemniaków - pomidory, papryka)
oraz NISKOCUKROWE OWOCE
  • jabłka
  • jagody
  • grejpfruty
  • cytryny
W trakcie kuracji oczyszczającej należy pić wodę, soki warzywne i owocowe, herbaty ziołowe i owocowe.

"Dieta ta jest podzielona na 2 fazy. Pierwsza faza to tak naprawdę oczyszczająca głodówka.
Pierwszym etapem jest lecznicza głodówka, która trwa kilka, kilkanaście, a jeśli jest taka potrzeba, nawet kilkadziesiąt dni. Drugim etapem jest zdrowa dieta, której bazę stanowią produkty nisko przetworzone, typowe dla naszej szerokości geograficznej."

Na razie skupię się na pierwszej fazie, jeżeli w niej wytrwam, wtedy zabiorę się za opisywanie drugiej :)

Od dzisiaj posty o diecie będą pojawiały się codziennie (mam nadzieję). Żeby nie było od niej żadnych ustępstw będę dzień przed tutaj pisała jadłospis. 

Oczywiście ćwiczenia na brzuch będę robiła dalej. 
Mam nadzieję, że przy okazji tej diety oczyści mi się również twarz.
Postanowiłam też, że rano i wieczorem będę piła siemię lniane. Chyba nic takiego się nie stanie :)
Ono działa również bardzo dobrze na organizm.
Pierwszą fazę diety będę ciągnęła do 7 września. Oczywiście dzisiaj już zaczęłam i zjadłam 3 jabłka :)

A menu na dziś:
500ml soku z sokowirówki (jabłko, marchew)
4 średnie ogórku, pokrojone w plastry
2 jabłka
siemie lniane (dwie łyżeczki)
pomidor z cebulką

Jadłospis na jutro:
siemie lniane
taki sok jak dzisiaj
3 ugotowane buraczki
pomidor z cebulką
siemie lniane


Rozpisałam się trochę a teraz trzeba ruszyć swoje cztery litery i ćwiczyć :D
Damy rade? TAK DAMY RADE... chyba :D

Teraz jeszcze kilka motywacji (mam nadzieję, że niedługo i ja taka będę):









   

czwartek, 14 sierpnia 2014

Zasady mojego odchudzania i motywacja! :D

Hej :) Piszę dzisiaj tego posta z zamiarem zmotywowania samej siebie, a także wszystkich tych, którzy postanowili schudnąć parę lub więcej kilogramów lub umięśnić trochę ciało :)

Ja powoli wdrążam się w to zdrowe odżywianie, a raczej zdrowy styl życia od początku sierpnia. Wybrałam metodę małych kroczków. Czyli najpierw wyrzuciłam ze swojej diety słodycze, fastfoody, słone przekąski itd. Gdy odstawienie tych grzeszków przestało być dla mnie problemem postanowiłam, że następnym krokiem będzie jedzenie kolacji o 18:00. I właśnie teraz jestem cały czas w tym kroku :)
Następne kroczki to:
-jedzenie pięciu posiłków w jednakowych odstępach czasu
- niepodjadanie między posiłkami
Przyznam szczerze, że już próbowałam wprowadzić to w swoje życie, ale ciężko jest. Myślę, ze dobrym pomysłem jest zaczęcie walki z tym złym nawykiem, po tym gdy zacznę jeść regularnie posiłki w jednakowych odstępach czasu 

 I to chyba jedyne rzeczy, z którymi mam prawdziwy problem. Już od jakiś dwóch lat odstawiłam czarną herbatę, a piję zieloną. Nie słodzę oczywiście jej.

Z ćwiczeniami mam malutki problem, bo jak się wdrążę to robię je codziennie. Ale wiem jedno- nie będę robiła żadnych ćwiczeń na nogi. Najpierw chcę schudnąć, dopiero potem zacznę coś z nimi robić. Nie chcę po prostu mieć dużych łydek ;)

Już kilka dni pod rząd robiłam 30 minut ćwiczeń na brzuch. Ale teraz dostałam @ i odpuściłam je sobie na te kilka dni. Już może jutro do tego powrócę.

Jutro także jadę na kajaki. Wszyscy kupowali sobie słodycze na ten wyjazd, a ja wodę niegazowaną, wafle ryżowe i bułki pełnoziarniste. :D Tylko niestety będzie grill i zjem jedną kiełbasę. Ale nie będzie żadnego napadu na słodycze, ponieważ takie kiełbaska jest zaplanowana. Myślę, że takie coś od czasu do czasu nie zaszkodzi ;)

Zapomniałam napisać, że mam 169cm wzrostu i chcę schudnąć do 55kg. Nie chce na razie pisać ile teraz ważę, ale na szczęście nie jest to jakaś wielka liczba i myślę, że jeżeli się zmobilizuję to w ciągu trzech miesięcy schudnę do tych wymarzonych 55kg :)  

Będę ważyła się co sobotę i wtedy też będę podsumowywała tydzień mojej diety ;) Postaram się robić zdjęcia moim posiłkom. To będzie mnie dodatkowo trzymało w ryzach :)

I to na tyle dzisiaj. Pisałam to pod wpływem chwili. Tak jakoś na wieczór mnie wzięło. Przejrzę jeszcze teraz kilka stron i wstawię motywujące zdjęcia, które najbardziej do mnie trafiają.













To kto odchudza się ze mną i walczy o lepszą siebie? :)