czwartek, 30 maja 2013

Wyjaśnienia, pamiątki, zakupy...

Od czego by tu zacząć..?
Wiem, że nie pisała już dość długo. Powodem tego był brak czasu i możliwości skorzystania z internetu. Na 5 dni wyjechałam do Pragi razem z moją szkołą. Wycieczka za bardzo się nie udała, ale to już pominę ;) Po prostu pogoda nam nie dopisała. Cały czas lało ;( Kupiłam trochę pamiątek, dlatego w tym poście raczej więcej będzie do oglądania niż do czytania, dlatego że wszystkim pamiątkom zrobiłam zdjęcia, które zaraz wstawię :)  
Podczas wycieczki zawaliłam całe odchudzanie. Czuję, że już przytyłam, dlatego od jutra zaczynam dietę od początku ;)

Kiedy wracaliśmy już do domów, to przejeżdżaliśmy przez Wrocław. Niektórzy szli do aqua parku, a reszta do galerii. Ja poszłam go galerii. Tam kupiłam sobie spodnie. Mamie na Dzień mamy bluzkę, którą mi oddała, bo stwierdziła, że jest dla niej "za młodzieżowa". I w jakimś sklepie z książkami kupiłam kubek :)
                                                                                                                                                              
Spodnie kupiłam w New Yorkerze za 39:90. Były akurat na przecenie, więc nie miałam wyrzutów sumienia. A 40zł to nie aż tak dużo jak na spodnie. Jak dla mnie są one po prosu boskie. Już się na nie czaiłam w czeskim New Yorkerze, jednak tam były o wiele droższe. Kiedy zobaczyłam je na przecenie we wrocławskiej galerii to ani chwili nie wahałam się, żeby je kupić :) 
Wybrałam rozmiar L, jednak są one trochę za duże.
 


Kolejnym zakupem ubraniowym jest właśnie prezent dla mojej mamy, czyli bluzka również z New Yorkera. Kosztowała na przecenia 59,90zł. Na odwrocie nie ma żadnych napisów. Jest to rozmiar XL. Trochę przesadziłam, bo jest ona za duża na mamę. W dodatku mama oddała ją mi, a ja w niej pływam ;D
Po paru zmianach, nie wygląda ona już na mnie aż tak źle. Jutro wstawię zdjęcia jak te ubrania wyglądają na mnie. 


 
Ostatnim zakupem z tej galerii jest kubek z napisem "I  <3 Wrocław". Kosztował 15zł. Jest to właściwie pamiątka, bo przecież nie będę z niego pić. Stoi u mnie na segmencie. :)



Następnymi rzeczami jakie kupiłam są magnesy z Pragi, Skalnego miasta i Wrocławia :)



Kolejna rzecz to taki śmieszny i pomysłowy ptak z Muzeum Zabawek. Jest tak skonstruowany, że można wszędzie postawić go na dziobie, a on się nie przechyla :) Zresztą zaraz sami zobaczycie ;)



Ostatnią pamiątką jest obrazek, który kupiłam w Pradze. Niestety nie zauważyłam w sklepie, że nie ma on jednej wieżyczki, czy jak to tam nazwać. Napisane było, że kosztował 299 koron, jednak ja kupiłam go za 150 koron, czyli na polskie to około 25zł :) 





 No to dobrnęliśmy do końca. Jutro postaram się wstawić zdjęcia, które będą pokazywały jak się prezentuje w nowych ubraniach :)


wtorek, 14 maja 2013

Avon - Planet Spa - Śródziemnomorska nawilżająca maseczka do twarzy z oliwką


Maseczkę kupiłam w promocji za 10zł z katalogu Avon. Jej cena regularna to 25zł. Ja zawsze czekam aż te maseczki są w promocji, bo aż 25zł to raczej bym za nią nie dała ;) Nie dlatego, że jest jakaś zła, tylko dlatego, że ona często jest w promocji i lepiej poczekać :) 

Paczka z nią przyszła do mnie około miesiąc temu. Staram się używać jej regularnie - raz w tygodniu. 


OPAKOWANIE- klasyczne z klasycznym zamknięciem. Chyba piszę to w każdym poście. Ale jak teraz patrze to prawie wszystkie moje kosmetyki mają opakowania takiego samego kształtu i posiadają takie same zamknięcia ;D

 


ZAPACH- wszystkie kosmetyki z Planet Spa mają charakterystyczne zapachy. Ten akurat jest bardzo słodki,ale też tropikalny ;) Mi bardzo przypadł do gustu :D

KONSYSTENCJA- nie jest kremowa. Wyglądem i w dotyku przypomina taki trochę rozcieńczony klej w tubce. :D Głupio to brzmi ale tak jest. Powiedziałabym, że konsystencja jest bardziej wodnista niż kremowa, ale też nie jest tak, że wylewa nam się na wszystkie strony. Jest dość gęsta, ale łatwo się ją rozsmarowuje ;)






DZIAŁANIE / EFEKT- wygładza i nawilża skórę. Nie zapycha porów. Po jej nałożenie nie szczypie nas twarz. Tak było przynajmniej w moim przypadku. Maseczkę zawsze trzymam trochę dłużej niż 20 minut. Gdy ją zmywam moja skóra jest naprawdę mięciutka. ;)

poniedziałek, 13 maja 2013

Opinie o BeBeauty, Pure Effect, Peelingujący żel do mycia twarzy (Biedronka)



Oglądałam kiedyś filmiki na YouTube i jakaś pani, która jest z zawodu kosmetyczką mówiła, że najlepszym żelem do cery mieszanej jest żel z niewielkimi drobinkami peelingującymi, który używamy raz dziennie. Codzienne używanie takiego żelu  miało pomóc nam pozbyć się zaskórników bądź zapobiegać ich powstawaniu. ;)

Postanowiłam więc, że będę używać tego żelu, ponieważ wcześniej już używała go moja siostra i u niej się sprawdzał. Ja też parę razy go używałam i byłam zadowolona.

Z pewnością jego największą zaletą jest cena. Kosztuje około 5zł. Można go dostać w każdej Biedronce ;)



OPAKOWANIE- klasyczne z klasycznym zamknięciem. Żel łatwo się aplikuje i możemy nałożyć tyle produktu ile chcemy.

ZAPACH- nie przypadł mi do gustu. Można powiedzieć, że żel pachnie taniością.




KONSYSTENCJA- można powiedzieć, że w dotyku i z wyglądu przypomina kisiel ;) Nie wiem jak to inaczej nazwać. :) Żel zawiera naprawdę drobniutkie, zielone drobinki peelingujące. Są one mniejsze od ziarenka piasku. Nie jest ich bardzo dużo. Tak akurat :)

 "Hypoalergiczny preparat w postaci żelu skutecznie oczyszcza skórę twarzy z zanieczyszczeń i nadmiaru sebum, zachowując jej naturalny poziom nawilżenia . Drobinki peelingujące delikatnie usuwają martwe komórki naskórka, wygładzają powierzchnię skóry oraz odblokowują pory. Zawarty w preparacie kompleks anti-sebum normalizuje pracę gruczołów łojowych i działa oczyszczająco. Skóra po użyciu żelu jest czysta, gładka i pełna blasku. "

DZIAŁANIE / EFEKT- od razu mówię, że żel nie nadaje się do codziennego mycia twarzy. Po pewnym czasie moja skóra wyglądała tak, jakbym codziennie ją czymś tarła. Nie wiem jak to ująć... Po prostu była za bardzo oczyszczona ;) wiem, że to głupio brzmi, bo powinnam się cieszyć, że moja skóra była dokładnie oczyszczona. Ale nie było to takie oczyszczenie, że nie miałam żadnych zaskórników.  Skóra aż się błyszczała. Miałam wrażenie, że jakbym potarła ją jak szybę to by wydała się taki piszczący odgłos :) Dobra już nie komplikuje :D Bo się zaplątałam.
Żel naprawdę nie wysusza tak jak pisze o tym producent. Dobrze oczyszcza ale jak już pisałam - nie polecam do codziennego stosowania. 
Teraz używam go 2 razy w tygodniu i jest OK ;) Na pewno jak mi się skończy to kupię go jeszcze raz. Za taką cenę opłaca się ;)

piątek, 10 maja 2013

Neutrogena, Formuła Norweska, Intense Repair Body Balm (Intensywnie regenerujący balsam do ciała do bardzo suchej/swędzącej skóry)

Neutrogena, Formuła Norweska, Intensywnie regenerujący balsam do ciała do bardzo suchej/swędzącej skóry


Kolejny kosmetyk z wygranej paczki z wizażu.pl. :) Właśnie sprawdzałam ile kosztuje. Jego cena waha się od 20-28zł. Także balsam nie należy do najtańszych. Niestety nie wiem czy jego cena jest porównywalna z działaniem. Chociaż jakiś bardzo drogi też nie jest ;)
Teraz będzie cały post o tym czy balsam jest tani czy drogi hahah ;D 


Na zdjęciu za bardzo nie widać składu, dlatego napiszę go tutaj:

aqua, Glyceryn, Isononyl Isononanoate, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Cetearyl Alcohol, Cyclohexasiloxane, Cetyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Behenyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Panthenol, Xylitylglucoside, Anhydroxylitol, Xylitol, Tocopheryl Acetate, Ceteth-20, PEG-75 Stearate, Steareth-20, Cetearyl Glucoside, Paraffinum, Cera Microcristallina, PVP/Hexadecene Copolymer, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Methylparaben, Phenoxyethanol, Propylparaben, Parfum.

 OPAKOWANIE- wygodne, powiedziałabym klasyczne, balsam łatwo się aplikuje. Zamknięcie również nie jest oryginalne. Ale nieoryginalne, czy klasyczne nie znaczy, że jest złe. Wręcz przeciwnie. Nie miałam jeszcze sytuacji, że balsam mi się wylał.

ZAPACH- właśnie zapach strasznie mi się nie podobał. Na początku, kiedy się nim smarowałam i zamknęłam oczy, czułam jakbym była na cmentarzu. Dla mnie ten balsam strasznie śmierdzi zniczem ;) Może się to wydać śmieszne :) Nie wiem czy to tylko mi się z tym kojarzy. Na przykład mojej mamie podobał się jego zapach. Teraz już się przyzwyczaiłam, ale na początku nie lubiłam się smarować tym balsamem. Teraz już jest ok.


KONSYSTENCJA- mi odpowiada. Nie jest ona typowo kremowa, trochę lejąca. Ale też nie jest tak, że gdy przekręcimy opakowanie, to nam się wszystko wylewa. Moim zdaniem jest taka akurat. Taka ilość jak na zdjęciu starczyła na posmarowanie ręki od czubków palców do łokcia. Także nie jest źle :)

DZIAŁANIE / EFEKT- jak widać wyżej, w składzie są parabeny i parafina. Ale takie rzeczy mi jakoś specjalnie nie przeszkadzają dopóki nie działają na mojej skórze czegoś złego. Akurat ten balsam mi nie szkodzi. Dobrze nawilża. Jego jedyną wadą, pomijając zapach, jest to że bardzo długo się wchłania. Można powiedzieć, że do końca w ogóle się nie wchłania. Ale jestem zadowolona z tego produktu. Nie mówię, że kupię go jeszcze raz ( nie mówię też, że nie), ale myślę, że jest godny polecenia :)

A  wy jaki balsam polecacie? Bo będę musiała niedługo kupić drugi  i nie wiem jaki wybrać ;)

czwartek, 9 maja 2013

Zakupy z Avonu :)

Dopiero niedawno dostałam zamówienie z Avonu z katalogu 6 (Teraz już jest 7). Już wcześniej pisałam co planuję kupić i to kupiłam :)

 Pierwszą rzeczą jaką kupiłam i z której się najbardziej ucieszyłam jest  
2 w 1 szczoteczka i gąbka do twarzy



Zapakowana była w folię bąbelkową i plastikową torebeczkę jak widać na zdjęciu. Dodatkowo dołączona została instrukcja obsługi. Szczoteczka kosztowała 10zł, ale teraz w tym 7 katalogu kosztuje 15zł, więc jestem o 5 zł do przodu. Zawsze coś ;)  
Po pierwszych paru użyciach już czuję, że się zaprzyjaźnimy. :) Zwłaszcza z gąbeczką. 
Więcej informacji i jej działanie na mojej cerze pojawi się w recenzji :D

Drugą rzeczą jaką kupiłam jest 
Avon, Planet Spa,Rewitalizująca, kremowa emulsja do oczyszczania twarzy Chiński Żeń-szeń


Tą emulsję kupiłam z ciekawości, ponieważ nie znalazłam o niej żadnych recenzji, dlatego postanowiłam sama ją wypróbować. ;) Na razie nie jestem w stanie nic o niej powiedzieć, ponieważ jeszcze kończę ten żel do twarzy z AA.
Bardzo podoba mi się w tej to, że ma pompkę :)


Emulsja przychodzi do nas zabezpieczona takim czymś jak na zdjęciu wyżej. Nie wiem jak to nazwać. Służy to do tego, aby na przykład w podróży pompka sama się nie naciskała.

A teraz na poprawę humoru dwa zdjęcia, które robiłam rano.



W porównaniu z tym co się dzieje teraz u mnie na dworze, to to jest po prostu bajka :D