piątek, 31 stycznia 2014

Nominacja do Liebster Blog Award

Hej ;* Jak wiecie wczoraj odbył się konkurs, o którym piszę od miesiąca ;D Dzisiaj były wyniki i jestem finalistką. Niestety miałam za mało punktów i nie zostałam laureatką. Jednak i tak się cieszę. Będę miała +15 punktów na świadectwie na koniec gimnazjum i mam nadzieję, że dostanę się do mojego wymarzonego liceum :) Na początku, gdy dowiedziałam się ile mam punktów byłam trochę zawiedziona. W końcu uczyłam się kilka dobrych miesięcy. Ale potem stwierdziłam, że nie należy płakać nad rozlanym mlekiem, i że lepsze to nić nic :)

Kilka dni temu zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Luppoinkę.
Jeszcze raz dziękuję :) 

Trochę o akcji: 
 Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym w komentarzu pod postem na ich stronie) oraz zadajesz im wymyślone przez Ciebie 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował

Odpowiem teraz na 11 pytań :)


 1. Ile czasu dziennie zajmuje Ci makijaż?

Mam 15 lat i uważam, że na razie wystarcza mi tusz do rzęs ;)  I tylko nim się maluję. Czasem dojdzie jeszcze eyeliner, ale to na prawdę rzadko. Gdybym miała rano więcej czasu pewnie malowałabym się trochę mocniej, ale myślę, że jeszcze będę miała na to czas.  :)

 2. Kto lub co jest Twoją inspiracją?

 Wszystkie blogerki, które czytam i dziewczyny, które mają własny kanał na YouTube. Bardzo lubię oglądać ich filmiki :) A z gwiazd to chyba najbardziej lubię Ashley Benson. Bardzo podobają mi się jej makijaże :)

                                                       Źródło: www.prettylittleliars.com.pl

3. Co dla Ciebie w pielęgnacji jest najważniejsze? Ciało? Twarz? Włosy i dlaczego?

Największą uwagę przykładam do pielęgnacji twarzy. Miałam trądzik i na szczęście prawie się go pozbyłam. Tyle ile wydałam na pielęgnację twarzy nie wydałam na żadną inną część ciała. :) 

4. Kosmetyk, który skradł Twoje serce na zawsze to... ?

Zdecydowanie Avene Triacneal. Swego czasu myślałam, że nic nie pomoże mi poprawić wyglądu mojej cery. A tu proszę. Kupno tego kremu było strzałem w dziesiątkę :) Cieszę się, że go kupiłam, chociaż nie należy do najtańszych. :) 

5. Jaki jest Twój ulubiony rodzaj kosmetyku do demiakijażu?

Nie mam pojęcia, ponieważ nie trafiłam jeszcze na żaden kosmetyk do demakijaży, który polubiłabym na dłuższą metę. Cały czas szukam :)

6. Posiadasz motto życiowe? Jeśli tak to jak ono brzmi?

"Zacznij żyć jak chcesz, a nie jak większość"
oraz
" Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"

7. Co podcina Ci skrzydła?

Z tym wiąże się pierwszy cytat. Najbardziej podcina mi skrzydła krytyka innych. Nie lubię być krytykowana, chociaż są co do tego podstawy. Gdy usłyszę krytykę pod swoim kątem to czuję jakby uciekała ze mnie cała energia. To jest bardzo dziwne uczucie. Żałuję, że nie działa to na mnie motywująco, ale staram się to zmienić :) 

8. Bez jakiego przedmiotu już nie wyobrażasz sobie życia?

Chyba jak większość - bez telefonu :)

9. Ulubiony sklep z kosmetykami/ciuchami to?

Z kosmetykami to SuperPharm i Rossmann, a z ubraniami to H&M, Cropp, House :)

10. Czy udało Ci się spełnić wielkie marzenie?

 Niestety nie ;( Teraz dopiero zdaję sobie sprawę z tego, że żadne z moich marzeń nie spełniło się do końca. A może jest jedno: doprowadziłam moją cerę do ładu :)

11. Największą obawą jest...?

Nie mam pojęcia... Może to, że nie dostanę się na szkoły, o której od dłuższego czasu myślę.



Przepraszam, ale kompletnie nie wiem jakie blogi mam nominować, ponieważ żadnych nie znam. Teraz próbowałam poszukać, ale albo wszyscy mają już wielu obserwatorów, albo już  robili ten tag :)



 

czwartek, 30 stycznia 2014

Avon, Senses, Shower Gel (Żel pod prysznic)

 Hej :) Jeszcze tylko tylko jutro i ferie. Przed chwilą wróciłam z konkursu z biologii. Nie będę pisała jak mi poszło, bo jeszcze bardziej będę się denerwowała, bo wszystkie emocje wrócą :) I nie chcę też zapeszać. Co będzie to będzie. Życie jest tylko jedno i nie będę się załamywać, jeżeli nie będę miała tych 75%. Ale bardzo bym chciała uzyskać taki wynik. Zaraz lecę uczyć się z fizyki. Nie wiem czy mój mózg to wytrzyma :)

Dzisiaj recenzja kolejnego prezentu gwiazdkowego :) Wszystkie kosmetyki z tego czasu powoli zaczynają mi się kończyć :)



Informacje od producenta:
Żel pod prysznic o świeżym zapachu morskiej bryzy, radosnym aromacie dzikich kwiatów, pachnący błogim spokojem lawendy i lilii wodnej, rozgrzewającą egzotyczną różą i jaśminem lub o pobudzającej mocy zapachu mandarynki i przypraw.
Co roku, latem i zimą pojawiają się sezonowe zapachy.

Skład: Aqua, Sodium laureth sulfate, Glyceri, Lauryl polyglucose, Cocamidopropyl betaine, Polsorbate 20, Parfum, Sodium chloride, Phosphoric acid, disodium edta, Magnesium nitrate, Tocopheryl acetate, Macrocistis pyrifera extract, Propylene glycol, Alcohol denat, Methylchloroisothiazolinone, Magnesium chloride, Methylisothiazolinone, Ci 42090

Cena: 9,90zł / 250ml


Źródło: wizaz.pl 




OPAKOWANIE

Klasyczne opakowanie jak ma prawie każdy żel pod prysznic. Znajduje się w nim 250ml produktu. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń :)





KONSYSTENCJA

Nie widać tego na zdjęciu, ale konsystencja jest trochę galaretowata. Z dodatkiem wody bardzo łatwo się rozsmarowuj. Ładnie się pieni, jednak trochę żelu trzeba zużyć aby umyć całe ciało, przez co wydajność jest średnia :)

ZAPACH

Słodki, trochę herbaciany (przynajmniej ja tak czuję :)i orzeźwiający. Mi osobiście bardzo podoba się ten zapach. Po umyciu jeszcze jest wyczuwalny na naszym ciele przez jakiś czas :)



DZIAŁANIE/EFEKT

Żel dobrze oczyszcza skórę. Dobrze się pieni. I chyba tylko tyle należy oczekiwać od żelu pod prysznic. Ani nie nawilża ani nie wysusza skóry. Można powiedzieć, że jest taki neutralny. :)


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Avon Incandessence Limited Edition woda perfumowana dla kobiet






 Hej :) Dzisiaj przyszła kolej na recenzję wody perfumowanej z Avonu, którą dostałam na święta. Od tego czasu psikam się nią namiętnie i muszę powiedzieć, że jest dość wydajna. Wiem, że nie powinno sprawdzać się cen prezentów, ale ja mając w ręce katalog zerknęłam :) Kosztuje ona około 40zł. Wszystko zależy w jakim czasie ją się kupi :)






Informacje od producenta:


Avon Incandessence Limited Edition to wyraźny, kwiatowy zapach w nowym, jeszcze bardziej atrakcyjnym flakonie. Perfumy przepełnione słodyczą i świeżością przeznaczone  dla wszystkich młodych duchem  kobiet. To zapach idealny na kwitnące dni wiosny, ale rozwija się także rozkosznie podczas ciepłych dni lata. Niepowtarzalnego charakteru dodaje Perfumom Incandessence Limited Edition szczególne serce zapachu, tworzone przez bukiet czarujących nut kwiatowych. Uwagę przykuje wyraźna lilia, wyjątkowa róża oraz eteryczna mimoza. Podstawę zapachu tworzą esencje drzew i piżma - nut, które dodają perfumom lekko korzennego, ciepłego charakteru.
Perfumy łączą klasyczne, promienne piękno kwiatów z kroplą pobudzającego magnetyzmu przypraw. Pomimo to zapach jest raczej świeży. Trafnie oddaje klimat wiosny i kwitnących kwiatów. Dla kobiet kochajacych doskonały aromat kwiatowy, perfumy Incandessence Limited Edition są idealnym wyborem. To kobiety chcące podkreślić zapachem swe naturalne piękno oraz łagodny i romantyczny charakter. Perfumy docenią kobiety kochające barwność oraz promienny nastrój wiosny i lata, kobiety, które chcą czuć się lekko, przyjemnie i świeżo. A to dzięki Incandessence Limited Edition na pewno jest możliwe.
Tak jak i inne perfumy marki Avon, Incandessence Limited Edition jest odpowiedni do noszenia na co dzień. To świetny dodatek na słoneczne spacery, po prostu doskonały towarzysz wolnego czasu.


Skład: orchidea, tulipan, drzewo, piwonia




Moja opinia :)

Na początku chciałam powiedzieć, że bardzo podoba mi się flakonik. Wiem, że z tej serii są też perfumy w kształcie kuli. :) Z buteleczce mieści się 30ml wody perfumowanej. Zapach nie wszystkim może odpowiadać, ponieważ jest dość mocny i trochę duszący. Mnie się bardzo podoba. Jest słodki i faktycznie ma lekko ciepły charakter. Może dlatego, że używałam go w mroźne dni, to będzie mi się kojarzył z zimą. Raczej skończę go do wiosny. I tak jest bardzo wydajny, a używam go na prawdę codziennie. Zawsze chciałam wypróbować te perfumy i muszę przyznać, że się nie zawiodłam :) 

Biorę udział w rozdaniu :) Jeśli ktoś też by chciał to tu jest link:
 http://hutosia.blogspot.com/2014/01/rozdanie-u-hutosi-zapraszam.html


niedziela, 26 stycznia 2014

Malutkie zakupy :)

Hej :) Przed chwilą wyszłam na chwile na dwór i szybko wróciłam zmarznięta do domu. Ale lepiej, że ten śnieg już pada, bo bardziej przytłaczające były widoki brudnego lodu :) To jest moje zdanie. Może do jutra zasypie i nie będzie trzeba iść do szkoły. Chociaż wątpię. Zauważyłam, że od jakiegoś czasu chodzę przygnębiona i jestem jakaś nieobecna. Chyba najwyższy czas coś z tym zrobić. Muszę wymyślić sobie jakiś sposób na to. Albo po prostu ja muszę się zmienić ;) 
Niedawno czytałam gdzieś, że pewna dziewczyna miała tak samo i zaczęła codziennie zapisywać na kartce nawet najdrobniejsze rzeczy, które ją w tym dniu ucieszyły. I wtedy patrzyła na świat przez ich pryzmat. To może być dobry pomysł ;) 
Być może mam taki humor, bo nie jem słodyczy. Nie mam nawet czasu na ćwiczenia, które wytwarzają hormony szczęścia. :) Byle do ferii. Wtedy będę codziennie ćwiczyła.
A może też być tak, że strasznie stresuję się konkursem z biologii. Nie pokazuje tego, jednak wewnętrznie czuję, że jego wynik nie jest dla mnie obojętny. Najgorsze jest, że to, że nie będę miała tych 75% jest bardzo prawdopodobne. Achh... Już kończę te wywody...

Wczoraj poczyniłam malutkie zakupy kosmetyczne i trochę większe spożywcze. Płatki jadłam już dziś rano i już wiem, że nie kupię ich więcej. Po pierwsze dlatego, że są bardzo dobre i jakbym się nie powstrzymała zjadłabym je całe :) A po drugie są bardzo kaloryczne, bo w 100 gramach jest prawie 500 kalorii. I zawierają aż 14 % cukru i prawie 9% syropu glukozowego.





To płatki razem z maślanką. Naprawdę bardzo dobre :D Ale następnym razem mówię NIE :)



Chciałam się zapytać też czy któraś z Was miała krem, który znajduje się niżej. Mam do niego mieszane uczucia i jestem ciekawa jak sprawdza się  u innych :)



piątek, 24 stycznia 2014

Prosta fryzura :)

Witajcie :) Miałam dodać ten wpis wczoraj, ale nie miałam czasu. Z resztą ja nigdy nie mam czasu. :D Zdecydowałam, że na razie nie będę dodawała postów typowo o odchudzaniu, ponieważ zapominam robić zdjęć moim posiłkom, a nie chce żeby to było takie puste pisanie. Jak przez cały tydzień będę robić zdjęcia temu jedzeniu, to wtedy dodam takie coś.

Dzisiaj u nas w szkole były zawody z siatkówki. Strasznie żałuję, że nie jestem dobra w żadnej dyscyplinie sportowej. Nie mówię, że jestem totalnym beztalenciem, tylko, że nie jestem na tyle dobra, żeby mnie wuefista wziął na jakieś zawody. :) Mówi się trudno i żyje się dale. Może za to ja mam coś co inni by chcieli mieć. Pomarzyć dobra rzecz. :)

Dzisiaj chciałam wam pokazać jak zrobić prostą, ale niestety zajmującą trochę czasu fryzurę. Wszystko będzie pokazane na zdjęciach, a ja będę tylko dokładnie wyjaśniać co robiłam :)

 Taki jest końcowy efekt :)

 Żeby uzyskać taką fryzurę jak na pierwszym zdjęciu musimy zrobić sobie na noc kilka dobieranych. Ja zazwyczaj robię tą fryzurę na drugi dzień od umycia włosów. Wtedy najpierw spryskuję włosy wodą. Po prostu można wlać wodę w butelkę po jakiejś psikanej :) odżywce. Przy zaplataniu tych warkoczy trochę bolą ręce. Dlaczego lepiej zrobić dobierane, a nie zwykłe warkocze? Ponieważ wtedy uzyskamy fale od początku do końca włosów, a nie od połowy. Ważne jest aby za bardzo nie zmaczać tych włosów, ponieważ mogą nam nie wyschnąć przez noc. Rano rozplatamy warkoczyki, ale nie rozczesujemy włosów grzebieniem. Można rozdzielić fale palcami. Na końcu wszystko spryskujemy lakierem. Mi taka fryzura utrzymuje się od rana do wieczora :)

Jest piątek a ja idę się uczyć z biologii. Niech to się wreszcie skończy. Niedługo się odezwę :)

wtorek, 21 stycznia 2014

Bioderma, Sebium, Hydra Moisturising Cream (Krem nawilżający do skóry tłustej i trądzikowej)

Dzisiaj taki szybki wpis, bo nie mam kompletnie na nic czasu ;/
Od niedawna moje życie stało się strasznie monotonne. Mam codziennie 8 lekcji i jestem w domu o 17:20. Wtedy przebieram się w jakieś dresy i jem obiad. Następnie dalej się uczę. Normalnie super. Już odliczam dni do ferii, bo długo tak nie pociągnę :)

Dzisiaj recenzja kremu do którego mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem zadowolona, a z drugiej czuję się trochę rozczarowana, bo on kremu, który ma taką cenę spodziewałam się czegoś więcej. 


Kupiłam go w SuperPharmie  za 48zł. 


OPAKOWANIE

Buteleczka, która mieści 40ml kremu. Zamknięciem jest zakrętka. Nie wiem czy tylko u mnie tak się zdarzyło, ale od razu przy otworze opakowanie mi pękło i teraz krem leci w dwóch miejscach przez co trochę się marnuje. Więc jeśli się chce go zabrać do torebki, to lepiej się upewnić czy opakowanie jest całe, bo po otwarciu torby może nas czekać przykra niespodzianka.


KONSYSTENCJA

Krem łatwo się rozsmarowuje. Konsystencja nie jest zbita lecz taka wodno kremowa.

 

ZAPACH

Nie jestem dobra w opisywaniu zapachów. Pachnie po prostu kremem. Po nałożeniu na twarz zapach się nie utrzymuje, natomiast wąchając go w buteleczce jest wyrazisty.





DZIAŁANIE/EFEKT

Krem dobrze nawilża, raczej nie zapycha. Napisałam raczej, bo miałam jedną sytuacje, w której go o to podejrzewałam. Ogółem do tego kremu miałam 4 podejścia. Pierwszy raz posmarowałam nim całą twarz i nie spodobał mi się. Chciałam go jakoś skończyć, więc używałam go tylko na usta. I wtedy byłam w szoku, bo z nocy zaczęły mi wychodzić bolące krosty. Przestraszyłam się i zaczęłam go używać  wokół oczu.  Czwarte podejście spowodowane było moją przesuszoną skórą, a w domu nie miałam żadnego innego kremu do twarzy. Od tego czasu nie zauważyłam żadnego wysypu na twarzy. Jedna rzecz w tym kremie denerwuje mnie aż do tej pory - tłusty film. Nie nawidze tego uczucia gdy twarz klei się do poduszki, a włosy muszę myć rano drugi raz, bo cała grzywka jest tłusta od kremu ;/ Dałabym mu 7/10 punktów, bo jednak potrafi odżywić nawet bardzo suchą skórę :)

sobota, 18 stycznia 2014

anida, krem do rąk glicerynowo-aloesowy z witaminą A+ E

Hej :) Konkurs z biologii zbliża się wielkimi krokami, więc trzeba się wziąć ostro do pracy. Szczerze mówiąc to męczy mnie już ta nauka. Nie lubię tego uczucia, kiedy podświadomie wiem, że muszę coś robić. Na przykład sprawdzian napiszę i mam spokój. Mam na niego dokładnie podany materiał do nauczenia i nie martwię się, że czegoś nie będę umiała.
Niedawno wynurzyłam się spod sterty książek kserówek itd. i zjadłam kolacje.
Teraz zrobiłam sobie gorącą herbatkę i postanowiłam coś napisać.
W końcu nauka jest ważna, ale nie bez przesady. Trzeba mieć czas na to co się naprawdę lubię robić.

Jak już chyba wszyscy zauważyli, przyszła prawdziwa zima. Przez to mojej ręce są strasznie wysuszone. Dzisiaj napiszę o tym co ocaliło moje dłonie i przez co są w całkiem dobrym stanie. Zapraszam do czytania :)

Krem który znajduje się na poniższym zdjęciu przywozi mi brat ze swojej pracy. Pracuje on w gumowych rękawiczkach i dostają dość często takie kremy do rąk. On ich tak szybko nie zużywa, więc często oddaje mi taki kremik.

Wiem, że można go kupić w Rossmannie za grosze. Około 2-3zł. 
Naprawdę opłaca się go kupić, bo o wiele droższe kremy nie sprawdzały się u mnie tak dobrze jak ten :)


OPAKOWANIE

W opakowaniu znajduje się 100ml produktu.  Tubka wykonana jest z dość elastycznego tworzywa. Chyba to jest jakiś plastik albo jakaś guma. Zamknięciem jest zakrętka przez co mamy pewność, że nic nam się nie wyleje. 





KONSYSTENCJA

Biały trochę wodnisty krem. Konsystencja nie jest typowo kremowa ale też nic nam się nie wylewa. Jest taka pół na pół :)

ZAPACH

Bardzo delikatny, przyjemny trochę słodkawy. Po około pięciu minutach od nałożenia kremu zapach jest prawie niewyczuwalny.


DZIAŁANIE/EFEKT 

Może zacznę od tego, że ten krem ma dość krótki i dobry skład. Znajduje się w nim: aqua - woda, stearic acid - składnik umożliwiający powstanie emulsji, mineral oil - olej mineralny, Glycerin - gliceryna, Cetyl alcohol -kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę, glyceryl steareate- nawilża, utrzymuje wilgoć, wygładza. Już nie chcę was zanudzać, ale to jest naprawdę godny zakupu produkt. Wchłania się w 3 sekundy, także możemy posmarować sobie nim, ręce o każdej porze dnia i robić dalej to co robiliśmy. To było nie do pomyślenia przy kremie z Avonu. Ręce są po nim naprawdę nawilżone i odżywione. Nie wiem jak poradzi sobie z bardzo suchymi dłońmi przy których pęka skóra między palcami itd, ale na takie ręce które są po prostu suche na pewno zadziała zbawiennie.

 

Teraz sobie trochę odpocznę i zrelaksuję czytając Wasze blogi :)
Zakochałam się w tych piosenkach:
Bastille - Of The Night
OneRepublic- Something I Need
:)

środa, 15 stycznia 2014

Wibo, Eye Liner, Czarny

Za oknem śnieg, a ja siedzę pod kocem z gorącą herbatką i piszę.
W końcu przyszła zima. Dla jednych to dobrze dla innych trochę gorzej.
Ja łudzę się, że jutro zasypie drogę i autobus nie przyjedzie.
Ale to chyba nigdy się nie wydarzy w tym roku ;)
Ale trzeba wierzyć. 

Nauczyciele podali już oceny na półrocze. Wychodzi mi całkiem dobra średnia. 
W tym roku szkolnym naprawdę daję z siebie wszystko i są efekty.
Minusem tego jest kompletny brak czasu.
Na przykład gdy skończę pisać tego posta, muszę nauczyć się na sprawdzian z fizyki.
Na szczęście już niedługo ferie, więc jakoś wytrwam :)

Dzisiaj kolejna recenzja dotycząca makijażu oczu. A mianowicie napiszę o eyelinerze z Wibo.
Jestem z niego bardzo zadowolona. Kupiłam go w Rossmannie za około 8zł.
Bardzo mało w stosunku do tego co robi i jaki daje efekt.

W opakowaniu znajdują się 4ml produktu.

A taki jest efekt:

 Wiem, że moje kreski nie są jakieś spektakularne, ale zrobiłam je "na szybko". Tym pędzelkiem naprawdę można zrobić dokładne kreski, które będą miały ciemno-czarny kolor. Niestety trochę trzeba poczekać aż eyeliner wyschnie, jednak mi jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby któraś z kresek rozmazała się.
  
Produkt jest wydajny. Trzyma się na powiekach cały dzień i nic z nim się nie dzieje.
Czego chcieć więcej :) Eyeliner spełnił moje wszystkie oczekiwania i gdy mi się skończy na pewno kupię go jeszcze raz :)

poniedziałek, 13 stycznia 2014

13 dzień odchudzania :)

Dzisiejszy dzień to był jakiś koszmar. Nie dość, że miałam 8 lekcji, to ja wracałam zepsuł się autobus i byłam o 1,5 godziny później w domu.
Już nie miałam dzisiaj pisać tego postu o odchudzaniu, ale obiecałam, więc jest :)

Przez całe 13 dni nie zaliczyłam żadnej wpadki. Dieta jest prawie że wzorowa. Taka jaką sobie zaplanowałam :) Tylko z jednej rzeczy nie jestem zadowolona. Zapomniałam zapisywać sobie mojego jadłospisu i robić zdjęć :(  
No ale mówi się trudno. W tym tygodniu się poprawię. Już dzsiaj zrobiłam zdjęcia każdemu mojemu posiłkowi.
W ostatnim poście o odchudzaniu pisałam, że nie zamierzam od razu rezygnować z białego pieczywa. Jednak pomyślałam, że lepiej mi to zrobi. Także już od wtorku codziennie na śniadanie do szkoły robiłam sobie kanapki z chleba razowego.
 Przez prawie cały tydzień na śniadanie jadłam płatki kukurydziane z mlekiem, jednak w niedzielę już zjadłam owsiankę. Lubię rano jest coś z mlekiem :)
   I codziennie robiłam 100 brzuszków. A od wczoraj zaczęłam skakać na skakance 1000 razy.
Męczę się przy tym strasznie. Po wczorajszym mam już zakwasy. Nie wiem z jakiej paki, ale tyłek mnie bli od tego skakania. Bardzo się z tego cieszę, bo przynajmniej wiem, że coś się dzieje :)
Ale jak to mówią: "Lecz się tym, czym się zatrułeś", więc dzisiaj nie narzekałam tylko dalej ćwiczyłam. 
Najlepsze jest to uczucie jak już się skończyło jest się tak strasznie zmęczonym, a jednocześnie dumnym. Nie do opisania :)

Niestety nie mam wagi w domu, więc radzę sobie miarą krawiecką. Wszędzie się pomierzyłam i jak już będą pierwsze efekty do tutaj napiszę te wymiary :)

A teraz motywacja na kolejny tydzień:







A wy znacie jakieś fajne ćwiczenia, które można wykonywać w domu? Możecie w komentarzu podać linki. Chętnie przejrzę i wybiorę coś dla siebie :)

A wszystkim odchudzającym się życzę powodzenia!

niedziela, 12 stycznia 2014

Lovely, False Lashes Mascara (Tusz dający efekt sztucznych rzęs)

Hej ;* Wiem, że tą recenzję miałam dodać wczoraj, ale niestety kompletnie nie miałam czasu. Strasznie nie podoba mi się jakość poniższych zdjęć, ale niestety mam taki sprzęt, a bardzo chcę pisać ;( 
Teraz zbieram na lustrzankę i mam nadzieję, że do wakacji będę już ją miała. :) Ale już nie narzekam i przechodzę do opisu tuszu.

W więc kupiłam go już dawno. Jakoś na początku wakacji. Pamiętam, że wybierałam jak najtańszą maskarę, ale chciałam też, żeby nie była ona całkiem do niczego. I tak trafiło na tusz do rzęs lovely. I powiem szczerzę, że jestem zadowolona. 

Można go nabyć w Rossmannie za około 13zł, więc chyba same przyznacie, że tanio :)

  Maskara nadająca efekt sztucznych rzęs. Posiada dużą, niesilikonową, gęstą szczoteczkę. Dostępna w kolorze czarnym.

 EFEKT (jedna warstwa tusz)


 Przed
 Po






 PLUSY:
+ cena
+ wydajność
+ działanie
+ nie obsypuje się nawet po 12 godzinach
+ nie skleja rzęs
+ łatwo dostępna
+ 100% głęboka czerń

MINUSY:
Jak dla mnie nie ma żadnych :)

A Wy używałyście tej maskary? I też jesteście z niej tak zadowolone jak ja? :)

 

piątek, 10 stycznia 2014

7 faktów o mnie :)

Jest już dość późna pora i niestety żadne zdjęcia kosmetyków nie byłyby zbyt dobrej jakości. Postanowiłam więc, że napiszę taki luźny post o mnie ;)) Za to jutro recenzja tuszu do rzęs. Zapraszam do czytania :)

1. Nie boję się żadnych horrorów po tym gdy je już obejrzę. A mianowicie chodzi o to, że jak oglądam jakiś horror, dajmy na to Paranormal Activity to trochę się boję. Jednak gdy dany film się skończy nie odczuwam kompletnie żadnego strachu. Mogę podać przykład :) Niedawno oglądałam z przyjaciółką "Sierociniec". To był wieczór, a potem Natalia pojechała do domu. Gdy już poszłam spać, w nocy samo włączyło się radio na muzyce poważnej. Nigdy nie słuchałam takiej muzyki w radiu. W tym samym czasie wszystkie psy na dworze zaczęły strasznie szczekać. A ja jak gdyby nigdy nic wyszłam na dwór podświetlając sobie telefonem. Dopiero rano gdy się obudziła uświadomiłam sobie jaka byłam lekkomyślna :)

2. W zerówce nie miałam kompletnie żadnych problemów z wagą. W tym czasie odchudzała się moja siostra, która miała wtedy 15 lat. A mi się to spodobało i postanowiłam też to robić. Pamiętam to jak dziś, że jak byłam mała lubiłam mieć jakieś obowiązki i trzymać się określonego grafiku. To było nienormalne w wieku 6 lat się odchudzać, ale na szczęście mama zauważyła, że nie jem śniadań w szkole i szybko wybiła mi ten pomysł z głowy :) Tak samo było z moją cerą. Nie miałam z nią żadnych problemów, ale ja chciałam się czymś zajmować (Nie wiem jak to wytłumaczyć. Chyba po prostu chciałam mieć jakieś zajęcie po szkole;). I zaczęłam kłaść na twarz, bez zastanowienia wszystkie kosmetyki jakie były w domu. M.in krem Nivea. Głupota, głupota, głupota...

3. Od zawsze byłam najwyższa z całej klasy. Nienawidziłam tego. Nie chciałam chodzić na żadne bilanse. Strasznie mnie to wkurzało. Nie byłam jakimś gigantem jednak nie podobało mi się to. No i mądra ja zaczęłam szukać w internecie sposobów, żeby już nie rosnąć. Na szczęście nie skorzystałam z żadnego, bo były bezsensowne. Teraz wszystko się uregulowało. Wszyscy chłopacy z klasy są wyżsi ode mnie. A dziewczyny są niższe, wyższe i takie same :) Mam 168cm wzrostu i od 2 lat nic nie rosnę :) Takie geny

4.Co roku mam świadectwo z paskiem. W gimnazjum chciałam się zmienić, bo pomyślałam, że jak wszyscy się źle uczą to ja nie będę się wyróżniać. Zawaliłam pierwszy semestr. No nie było mowy o tym, że miałabym zostać w tej samej klasie, ale średnia była o wiele gorsza od poprzednich lat. Na szczęście w II semestrze się ograrnęłam i tak ciągnę aż do dziś :)

5. Od zerówki mam 2 przyjaciółki, z którymi przyjaźnię się do dziś :)

6. Gdy byłam młodsza nie nawidziłam chodzić na wesela, ponieważ przez cały czas siedziałam i jadłam, dlatego że nie było nikogo w moim wieku. No przepraszam moja siostra jest o rok starsza jednak wtedy nikt nie mógł nas zmusić do tego żebyśmy razem zatańczyły :)

7. Gdy byłyśmy małe z moją siostrą same wymyślałyśmy teatrzyki, śpiewałyśmy piosenki i tańczyłyśmy - do żadnej z tych rzeczy nie mam talentu ;). No i wywiesiłyśmy dla zabawy zaproszenie na bramie, że organizujemy występ. I wypisałyśmy atrakcje i wgl. I gdy siedziałyśmy sobie przed domem zobaczyłyśmy, że idą do nas koledzy (sąsiedzi). Przypomniało nam się wtedy o tym ogłoszeniu i szybko wbiegłyśmy do domu i schowałyśmy się do szafy. Wszyscy szukali nas przez godzinę, bo bałyśmy się wyjść ;)

To już wszystko. Jutro napiszę recenzję, z teraz już idę spać :)
 

środa, 8 stycznia 2014

Zakupy :)

Niedawno wróciłam ze szkoły i zjadłam obiad. Co poniedziałek będę wstawiała takiego posta, w którym będę opisywała cały tydzień mojego odchudzania :) Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. 
Marze już o tym, aby ten tydzień się skończył. Sprawdzian goni sprawdzian. Jeszcze do tego przygotowuję się na konkurs z biologii. Przeszłam już 2 etapy, teraz jestem na wojewódzkim i wypadałoby mi co jednak na nim napisać ;) 
Jeszcze dzisiaj muszę od początku napisać reportaż. Mam już jeden i jest on o toaletach szkolnych i chyba trochę przesadziłam i przekoloryzowałam :) Wolę się nie rozpisywać nad tą sprawą. :))))

A większość zakupów, o których będę dzisiaj pisała, to będzie prezent dla mojej bliskiej koleżanki.
We wtorek Kinga pyta się mnie czy ma przynieść na piątek cukierki. Ja wgl poker face. O co chodzi. Ale szybko przypomniało mi się, że obchodzi ona 10 stycznia urodziny. No więc moja starsza siostra akurat była na zakupach i szybko do niej napisałam. Na bieżąco wysyłała mi zdjęcia ewentualnych prezentów i w końcu udało się. Ale chyba do tego wszystkiego jeszcze dokupię jakieś kosmetyki czy coś. No i oczywiście czekoladę :)

Wszystko można kupić w Terranowie  na wyprzedaży za bardzo małe pieniądze. Chociaż ja nie wierzę w aż takie zniżki. Wszystko co wybrałam było przecenione z prawie 33zł na 5,50zł :) Więc nie wiem co o tym myśleć szczerze mówiąc. :)



Skarpety bez palców zakładane na buty (nie wiem jak to inaczej nazwać:)

 Rękawiczki :))







 Nauszniki :)


A antyperspirant i lakier do włosów kupiłam już sama dla siebie w Rossmannie :) 
Lakier - na przecenie 8,90zł
 Antyperspirant - 12zł






Przepraszam za super ekstra jakość zdjęć, ale jak wstaje jest ciemno i jak wracam jest tak samo beznadziejne światło więc muszę robić zdjęcia z fleszem.

wtorek, 7 stycznia 2014

Co za piękna wiosna tej zimy :)

Niestety trzeba już wrócić do normy. Dzisiaj  wróciłam ze szkoły o16:00.
Jutro mam sprawdzian z WOSu, a ja co robię? Buszuje po blogach :) Brawo Aneta.

Wczoraj była bardzo ładna pogoda i postanowiłam, że przy okazji spaceru z moim psem zrobię parę zdjęć. Już się nie mogę doczekać ferii, a tu jeszcze tyle czasu :)
Ale nie smućmy się, bo znając życie ani się obejrzymy a tu znów 2 tygodnie wolnego.
Mam nadzieję, że jeszcze długo nie będzie śniegu.
Ja jestem z tych osób co nienawidzą zimy, szalików, zasp, śliskich chodników.
Ja najbardziej chciałabym już wakacje, jeżdżenie rowerem, całodniowe kąpanie się w basenie, siedzenie na dworzu do późna, owoce prosto z drzewa... 
Trochę się rozmarzyłam, ale już czekam z utęsknieniem na ostatni szkolny dzwonek.
Chociaż w tym roku wychodzę z gimnazjum i z niektórymi osobami najprawdopodobniej nigdy się nie zobaczę, to ja i tak już czekam na zmiany. :)  
 
A to wyżej wspomniane zdjęcia :)











Żeby dojść do takiego miejsca jak na zdjęciach muszę odejść około kilometr od domu. Mieszkam na obrzeżach miasta i bardzo się z tego cieszę szczerze mówiąc :) W każdej chwili mogę wsiąść w autobus i po 20 minutach już jestem w centrum :) Uwielbiam czasem iść na długi spacer z Gryzlim (moim psem). Wtedy mogę spokojnie pomyśleć.
 Lecę uczyć się z WOSu :)