piątek, 28 lutego 2014

Wizyta u dermatologa/ISOTREX

Hej ;* Dzisiaj wreszcie mam trochę czasu, więc mogę coś napisać. Już od dłuższego czasu myślałam o takim poście jak ten. W poniedziałek byłam na mojej pierwszej wizycie u dermatologa. Przed nią szukałam informacji w internecie jak się do niej przygotować. Jeżeli nie byliście jeszcze u dermatologa, a chcielibyście się tam wybrać dam Wam kilka wskazówek i opiszę moją wizytę. 

Ja wybrałam się do dermatologa głównie po to, aby zbadać moje pieprzyki. Jednak przy okazji zapytałam się co mam zrobić z krostkami, które znowu wyskoczyły na moim czole. Lekarz spojrzał tylko na nie i wypisał mi receptę na Isotrex. No właśnie to jest lek, czyli najpierw musimy iść do dermatologa, żebyśmy mogli kupić to lekarstwo. Zapytał się jeszcze jakich kosmetyków używam i od jak dawna mam te wypryski. Ogólnie cała wizyta razem ze zbadaniem pieprzyków trwała z 5 min.

Ja jakoś specjalnie nie przygotowałam się do tej wizyty oprócz tego, że poczytałam sobie różne posty na ten temat. Oczywiście nie nałożyłam żadnego makijażu. Na początku trochę dziwnie było mi pokazać te wypryski, ponieważ przed wszystkimi je ukrywam. Ale wtedy pomyślałam sobie, że to przecież lekarz i widział on gorsze rzeczy. Nie ma się czego wstydzić ;)


Dopiero dzisiaj kupiłam ten lek. Kosztował 36 zł, więc do najtańszych nie należy. 
Te krostki na czole wyskoczyły mi po tym kremie z Biodermy. Jestem tego pewna, bo po odłożeniu go wszystko mija jak ręką odjął. Niby jest on do cery trądzikowej, a u mnie się kompletnie nie sprawdził. Przez ostatnie 4 dni zanim wykupiłam receptę moja pielęgnacja twarzy ograniczyła się do minimum. Czyli wieczorem myłam twarz różowym żelem z bebeauty, a krostki smarowałam Acne dermem. Naprawdę mi to dużo pomogło. Też Isotrex nie ma już zbyt wiele do zdziałania. Po prostu będę smarowała nim poszczególne krostki ;)

No, a pieprzyki nie są zmienione chorobowo i w czwartek jadę na usunięcie. Za jednego 85zł. JA chyba pozbędę się tylko tego najbardziej widocznego. Jeżeli chcecie również post o usuwaniu znamion to napiszcie w komentarzu. Pokażę Wam wtedy efekt. Ja obawiam się trochę tego usuwania i teraz chętnie czytam różne informacje na ten temat. :)

To już wszystko czym chciałam się z Wami podzielić. Idę oglądać jakieś filmy :) Aaa i chciałam się jeszcze zapytać czy któraś z Was używała tego leku i czy miałyście usuwane pieprzyki :) 

 

niedziela, 23 lutego 2014

Domowe musli

Hej. :) Trochę mnie tu nie było, ale pomimo już trochę późnej godziny postanowiłam napisać. Jutro jadę do dermatologa na zbadanie znamion i od razu zapytam się o te krostki (zaskórniki). A wgl to jestem strasznie zła. Już nigdy więcej nie kupię tego kremu z biodermy. Co on mi zrobił. Postanowiłam zrezygnować z kwasów i postawić na taką podstawową pielęgnacje. Czyli żel do mycia twarzy, tonik i krem. Po 4 dniach na czole pojawiło mi się pełno swędzących krostek. Część zniknęła, a część nie. Mam nadzieję, że dermatolog coś na nie poradzi. 

Ostatnio kupiłam sobie musli z Biedronki :) I jak spojrzałam na skład to się przeraziłam. Było tam ukryte pełno cukru. Postanowiłam więc, że sama sobie przyrządzę taką mieszankę i chciałam z Wami podzielić moim "przepisem" :) Tak wygląda po połączeniu wszystkich składników, ale po kolei.

Ja wszystkie składniki dodawałam na oko. Myślę, że tak jest najlepiej. Tych orzechów było około półtora szklanki.



W Lidlu kupiłam taką mieszankę suszonych owoców.  Chyba niecała szklanka wyszła.


1 kg płatków owsianych górskich.


Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia wysypałam bakalie i 1 kg płatków owsianych. Ustawiłam piekarnik na 180 stopni i mieszałam co jakiś czas . Gdy wszystko trochę się podpiekło, to wyjęłam blachę.


W tym samym czasie na patelni uprażyłam 250g płatków owsianych.




250g zwykłych płatków owsianych, 250g uprażonych i to co było na blasze wymieszałam razem.Wszystko zakręciłam w tym pojemniku. Myślę, że na trochę śniadań mi starczy :)

czwartek, 20 lutego 2014

Cien, odżywka z prowitaminą repair & hair

Cześć :)  Jutro wreszcie piątek. Ten tydzień nawet szybko mi minął. Na oceny również nie narzekam. Zmieniłam trochę moje "odchudzanie" ale o tym opowiem w następnym poście. Co prawda znowu nie zrobiłam zdjęć żadnemu posiłkowi, ale chciałam zrobić takie uaktualnienie jak i co. W sobotę mam studniówkę. Nie jestem jakoś specjalnie za szczęśliwa, ale jakoś przetrwam. Pójść pójdę, ale pamiętam jak było w zeszłym roku. Ja jestem dopiero w 3 klasie gimnazjum i mogliby to również nazwać zwykłą dyskoteką szkolną, bo nawet nie tańczymy walca. 

Dzisiaj znowu wróciłam po 17:00 i musiałam rano zrobić zdjęcia, żeby było wszystko dokładnie widać. Kończy mi się już odżywka z Lidla. Nie pamiętam ile kosztowała, ale na pewno nie była droższa niż 10zł. Zdążyłam ją już przetestować przez jakiś czas, więc pomyślałam, że właśnie o niej dzisiaj coś napiszę.



OPAKOWANIE

Opakowanie zawiera 300ml produktu. Kładziemy je zamknięciem w dół przez co nie ma problemu z wydobyciem odżywki. Nawet gdy mamy mokre ręce, nie ma problemu z otwarciem. U mnie nigdy jeszcze nie zdarzyło się, żeby odżywka sama wylała się. 


ZAPACH

Przyjemny, kremowy, słodki, jakby trochę różany :) delikatny

KONSYSTENCJA

Kremowa :)



DZIAŁANIE/EFEKT

Może zacznę od tego, że już jej więcej razy nie kupię. Odżywka nie zachwyca. Nie zauważyłam żadnej poprawy moich włosów. Tak samo nie ma szału z rozczesywaniem. Ta odżywka jest po prostu bardzo przeciętna. Cena nie jest wysoka, ale to nie zmienia faktu, że jakbym miała jeszcze raz kupować odżywkę to bym jej na pewno nie wybrała. Z nakładaniem i ze spłukiwaniem jest OK. Na opakowanie napisane jest, że pielęgnuje rozdwojone końcówki, a ja jak wczoraj na nie spojrzałam to byłam przerażona. Tak samo ta odżywka nie nadaje im połysku.

wtorek, 18 lutego 2014

Bańki chińskie

Hej :) Dzisiaj będzie posta bardziej do pooglądania niż do czytania. Szkoła już wróciła, więc mam problem z wyrobieniem się ze wszystkim. Codziennie mam po 8 lekcji i wracam po 17:00. Dzisiaj muszę nauczyć się na 3 kartkówki + sprawdzian z "Quo vadis". Oddajcie mi ferie :(. Ale nie ma co się załamywać. Takie tempo pracy potrwa jeszcze przez 2 miesiące, a później egzaminy. Od połowy kwietnia spokój. Nie mogę się tego doczekać. Muszę dzisiaj nadrobić zaległości w czytaniu Waszych bogów :)
Zdjęcia baniek zrobiłam przed wyjściem na autobus, ponieważ jak wracam jest już ciemno. Zamawiałam je z allegro.pl. Zapłaciłam za nie 20 zł z przesyłką. Jeżeli Wy też będziecie chciały je zamówić, to ustawcie sobie przedziały według cen, ponieważ czasem za takie same bańki można zapłacić nawet 60zł.
Wczoraj wypróbowałam je pierwszy raz i jestem nawet zadowolona ;) Ciekawe kiedy zobaczę pierwsze efekty i czy w ogóle je zobaczę :)


One nie są brudne, tylko tak na nie padało światło :)




 Bańki otrzymujemy w takim opakowaniu jak jest na zdjęciu powyżej.



W środku znajduję się ulotka napisana w polskim języku.





 Przód kartonika.



Ogólne informacje.

 Dodam jeszcze przeciwwskazania:
ciąża
żylaki
podwyższona temperatura ciała
zaburzenia krzepliwości krwi
przerwanie ciągłości i stany zapalne skóry
wysiękowe zapalenie stawów
obrzęki niewiadomego pochodzenia
gruźlica
nowotwory
nie zaleca się kobietom w okresie menstruacji



Tak wygląda bańka w środku :)



Wielkość największej bańki w porównaniu do ręki. Ta bańka jest najbardziej plastyczna i najłatwiej jest nią masować według mnie :)




A Wy używałyście kiedyś baniek chińskich? Jeśli tak, to zauważyłyście jakieś efekty? :)

sobota, 15 lutego 2014

ACNE-DERM

 Hej :) Na razie mam dzień leniuchowania. Niby wiem, że niedługo szkoła i przydałoby się trochę pouczyć, ale nie chce mi się za bardzo. Może to przez pogodę, bo jest bardzo ponuro. 
Na dzisiaj przygotowałam recenzję kremu ACNE-DERM. Jeżeli ktoś nie jest wtajemniczony, to jest to lek na trądzik. Ja kupiłam go w Aptece "Dbam o zdrowie" za 23zł. Nie trzeba mieć na niego recepty. Miał to być zamiennik Avene Triacnealu, ale jednak nie jest tak dobry jak on.






OPAKOWANIE

 Lek dostajemy zapakowany w kartonik. W środku znajduje się jeszcze ulotka. Sam krem znajduje się w metalowym opakowaniu. W tubce mieści się 20gram produktu.










ZAPACH

 Krem jest bezzapachowy.

KONSYSTENCJA

Kremowa, trochę wodnista. Ale nie do tego stopnia, że wszystko spływa nam z rąk i twarzy. Krem bardzo dobrze się rozsmarowuje i dość szybko się wchłania.  
 

 


DZIAŁANIE/EFEKT

Ogólnie krem wywołał we mnie pozytywne uczucia. Może nie było po nim jakiś spektakularnych efektów, ale bardzo ładnie matował skórę. Ja używałam go na dzień. Gdy nałożyłam go za dużo, trochę bielił, ale nie było to bardzo zauważalne. Jak bym miała go podsumować, to powiedziałabym, że podtrzymał efekty po Avene Triacnealu. A zazwyczaj gdy odkładałam kwas, to stan mojej cery pogarszał się. Także nie narzekam. Wydajność też nie jest zła. Taka tubka starczyła mi na ponad miesiąc, a używałam go raz dziennie. Nie zauważyłam również większego przesuszenia.

A Wy miałyście ten krem? U Was sprawdził się podobnie? :)

czwartek, 13 lutego 2014

Johnson's baby, oliwka w żelu z rumiankiem

Hej :) Dzisiaj mamy piękny dzień i zaraz lecę na zakupy :) Ale przed tym chciałam opisać Wam oliwkę, którą mam już od dawna. Kupiłam ją w Realu i za 200 ml zapłaciłam 15 zł.




OPAKOWANIE

 Buteleczka z klasyczny zamknięciem. Ma opływowy kształt. Dość łatwo wydobyć z niej oliwkę. Gdy ma się już ręce posmarowane oliwką, to czasem mogą być problemy z ponownym jej otwarciem.




KONSYSTENCJA 

Kupiłam tą oliwkę ze względu na jej żelową konsystencję. Przez to nie ucieka nam od razu przez palce, tylko spokojnie możemy ją nakładać gdzie tylko chcemy. 

ZAPACH

Rumiankowy. Dla mnie jakby trochę różany :)




DZIAŁANIE

Oliwkę łatwo się aplikuje. Bardzo podoba mi się jej zapach. Przez to, że ma żelową konsystencję jest trochę mniej wydajna niż klasyczne oliwki, ale i tak starcza na bardzo długi czas. Jej wielką zaletą jest to, że szybko się wchłania i zostawia nawilżoną i odżywioną skórę. Nie pozostawia tłustego filmu. Jej zdecydowanym minusem jest to, że chociaż ma bardzo krótki skład, to jednak na pierwszym miejscu ma parafinę. Nie kupię jej ponownie tylko dlatego, że chcę próbować innych produktów. Ogólnie jestem z niej zadowolona :)


poniedziałek, 10 lutego 2014

Małe zakupy i aktualizacja odchudzania :)

Hej :) Wczoraj skończyłam czytać "Quo vadis". Gdy zabierałam się za tę książkę myślałam, że będzie  nudna. Było zupełnie inaczej. Strasznie się wciągnęłam. Ta lektura naprawdę daje do myślenia.

Został już tylko tydzień ferii. Dzisiaj nie zajrzałam wgl do książek, ale myślę, że jak napiszę tego posta, to muszę zrobić kilka rzeczy do szkoły. Smutny powrót do rzeczywistości ;/. Ale nie ma co się załamywać. Czas bardzo szybko płynie i ani się obejrzę i będą już wakacje :)

Byłam dzisiaj w Biedronce i w końcu kupiłam płyn micelarny i żel z bebeauty. Nigdy nie używałam tych kosmetyków i mam nadzieję, że mile mnie zaskoczą. Z opinii blogerek wiem, że płyn micelarny jest świetny. Zobaczymy jak zadziała u mnie :) Wybrałam najbardziej delikatny żel do mycia twarzy. :)


Jak widać po tytule dzisiaj napiszę trochę o moim odchudzaniu. Od początki ferii robię codziennie 10 minutowy trening brzucha z Mel B i 30 min ABS i Cardio z FitnessBlender. Już czasami naprawdę mam dosyć, ale nie poddaję się. Najtrudniej jest zacząć. Jak już ćwiczę te 20min to dalej jakoś leci. Ale taki trening naprawdę daje porządny wycisk. Gdy skończę to jestem cała mokra i od razu biegnę pod prysznic. Cieszy mnie to, bo wtedy dopiero wiem, że spaliłam trochę kcal. Brzuch robi się coraz bardziej umięśniony, a boczki coraz mniejsze. O wiele lepiej się czuje, gdy raz dziennie dam sobie taki wycisk. Do tego codziennie chodzę z psem na godzinny spacer. I ogólnie staram się dużo ruszać i nie siedzieć cały czas na tyłku przed telewizorem albo komputerem.

Co do diety to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Aż sama się dziwię, bo myślałam, że w ferie będę co chwile coś podjadać. Dodatkowo pije litry wody. Nawet 5 litrów dziennie. Okazało się, że moja mama ma trochę wysoki cholesterol i musi gotować sobie obiady z jak najmniejszą ilością tłuszczu i jak najzdrowsze. Ja na tym korzystam, ponieważ teraz mama robi dwie porcje i codziennie mam dietetyczny obiad :) Śniadanie robię sobie sama. Zazwyczaj jest to chleb razowy, musli, makaron z jogurtem, jajko na miękko. Na drugie śniadania zazwyczaj jem jakiś owoc lu świeżo wyciskany sok z marchewki i jabłka. Bardzo się cieszę, że mam w domu sokowirówkę ;) Posiłki jem regularnie co 2-3 godziny. Już coraz mniej ciągnie mnie do słodyczy z czego baaaardzooo się cieszę. 

Czuję, że mój organizm pozbywa się wszystkich toksyn i mam o wiele lepsze samopoczucie. Nie mam w domu wagi, więc nie wiem czy schudłam czy nie. Może to i lepiej. A teraz trochę motywacji. 
Zaczynam i kończę każdy dzień przeglądając właśnie takie zdjęcia :) ]














No to motywacja jest. Działamy dalej. :D

sobota, 8 lutego 2014

Rossmann, Synergen, Korektor przeciw wypryskom 01 Vanilla

 Hej :) Dzisiaj miał być outfit. Słońce pięknie świeciło, także światło było idealne. Moja mama jednak na dzisiaj miała inne plany co do mnie i przez cały dzień sprzątałam. Na szczęście znalazłam czas na ćwiczenia. Jeżeli jutro będzie taki piękny dzień jak dzisiaj, to postaram jutro pokazać Wam jak wygląda na mnie ta sukienka :)

 Jednak nie jest tak źle, bo zdążyłam zrobić zdjęcia korektorowi to twarzy. Niestety dzisiaj nie będzie pozytywnej recenzji.  A zdecydowała o tym jedna, ale bardzo ważna rzecz jeśli chodzi o taki kosmetyk jak ten :)




 Opakowanie bardzo mi się podoba. Jest przejrzyste i białe. Sam sposób aplikacji też nie jest zły. Nie ma też większego problemu z nakładaniem korektora :)


 Zazwyczaj bierze się najjaśniejszy odcień korektora antybakteryjnego. Wtedy wypryski są prawie niewidoczne. Też tak zrobiłam.


 W opakowaniu odcień korektora prezentuje się dość dobrze. Można by pomyśleć, że ładnie "wtopi" się w skórę. Ale nic bardziej mylnego.



 Jak widzicie na powyższych zdjęciach, korektor jest pomarańczowy. Po nałożeniu na wypryski, są one jeszcze bardziej widoczne. Na twarzy wygląda jeszcze gorzej. Pomimo, że jest bardzo tani (5zł) i łatwo dostępny (Rossmann) już na pewno nigdy do niego nie wrócę. Nie zużyję go do końca, także ląduje w koszu.

A Wy miałyście ten korektor? Macie co do niego te same spostrzeżenia co ja?