sobota, 5 września 2020

Luźna sobota :)

 Hej Hej!

Powiem Wam, że ten blog jest dla mnie swego rodzaju lekarstwem. 

Pisząc tutaj swoje przemyślenia czuję się spokojniejsza, mam bardziej wszystko poukładane (w głowie).

Postanowiłam, że będę robiła zdjęcia w jakiś ciekawszych momentach z mojego dnia i wstawiała.

Dzisiaj nie poszłam do pracy, spałam do 9:30, ale potrzebowałam tego.

Na śniadanie zjadłam owsiankę z połową banana, świeżymi malinami, masłem orzechowym i orzechami nerkowca.


Niestety tego typu rzeczy nie sycą mnie na zbyt długi czas. Bardziej wolę coś takiego zjeść na kolację.

Około 12:00 byłam już głodna i zjadałam rosół.

Byłam dzisiaj uporządkować rzeczy w domu, w którym z narzeczonym będziemy mieszkać.
Gdy wracałam to weszłam do biedronki i kupiłam wszystkie składniki do zrobienia brownie z fasoli.

Przed chwilą się upiekło ;)

Mam nadzieję, że wyszło dobrze.
Po moich przebojach z anemią już nie chce więcej jeść tak źle jak jadłam kiedyś i np. kończyć z paczką chipsów na kolacje...
Jak teraz sobie o tym pomyśle, to się zastanawiam gdzie ja miałam rozum.

W biedronce kupiłam też taką pastę do chleba z całkiem dobrym składem.




I też kupiłam takie pojemniki do jedzenia



Chcę po prostu w 80% jeść zdrowo i przygotowywać sama posiłki, a 20% pozostawiam sobie na jakieś wyjścia na miasto, imprezki itp ;) Nie można przecież zwariować.

Wczoraj kupiliśmy w castoramie biokominek.  Śliczny, biały, mój wymarzony.

Dzisiaj wychodzi mi bardziej zakupowy wpis :D

Ogólnie dzisiaj za oknem jest bardzo szaro, wiec też za bardzo mi się nic nie chce.
Zaraz przyjeżdża do mnie mój narzeczony i albo spędzimy sobie leniwy wieczór albo pojedziemy na miasto. W końcu dzisiaj jest sobota ;)

Stwierdziłam, że nie będą u mnie zbyt często pojawiać się tematyczne wpisy, bo dużo rzeczy przychodzi mi do głowy w danym momencie i przypomina się dopiero później.

Postanowiłam więc, że regularnie będę pisać tutaj moje przemyślenia.

Wczoraj ogarniałam moje książki z drugiego roku studiów.
I tak się zastanawiałam co robiłam źle, że ten rok akademicki minął mi tak koszmarnie.

Po pierwsze miałam złe nastawienie. 
Ja od początku byłam pewna, że nie dam sobie rady i nie zdam.

Moja nauka była nieefektywna. Ślęczałam nad jednym i tym samym materiałem dnie i noce, zamiast nauczyć się czegoś raz i tylko powtórzyć.

Taki system miałam na pierwszym roku studiów i sprawdził się on u mnie bardzo dobrze.
 Trzecią rzeczą która przychodzi mi do głowy, że robiłam ją źle była nauka ze zbyt wielu źródeł, przez co wszystko przed egzaminem mi się mieszało.

To była największa głupota jaką robiłam. Miałam materiały na drugi rok od dwóch dziewczyn. I chciałam przejrzeć zawsze wszystko co mam. Kończyło się to zazwyczaj katastrofą.

Więc od tego roku zawsze będę uczyła się najpierw z jednego źródła, a jak ogarnę już podstawy to będę doczytywała z reszty materiałów.

Poza tym ogromny wpływ na mnie mieli inni ludzie (z roku i z grupy). 

W tym roku cieszę się, że będę mieszkała poza miastem w którym studiuję, więc będę mogła trochę odciąć się od wszechobecnej atmosfery nauki i studiowania ;)

Na szczęście w te wakacje mega odpoczęłam, wyleczyłam się z anemii. 
Być może to ona była źródłem tego, że nie mogłam tak szybko i sprawnie zapamiętywać informacji tak jak to było kiedyś.

Także jednym z największych błędów w zeszłym roku akademickim było moje złe odżywianie.
Nie powiem tu o braku ruchu, ponieważ w drugim semestrze ćwiczyłam bardzo regularnie.

Na razie to by było na tyle.

Idę za chwilę poćwiczyć chociaż te pół godzinki, żebym się lepiej czuła. 
Do zobaczenia!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad. Z przyjemnością czytam wszystkie komentarze :)